Sparing tenisowy – czy jest potrzeba, szansa i ma miejsce?

Sparing tenisowy – jak, gdzie i po co ? Dziś chciałbym poruszyć kolejny temat tenisowy z zawodniczego podwórka. Najpierw zdefiniujmy co to w ogóle jest ten sparing. Zapytałem “googla” i Wikipedia mówi : „Sparing – jest to walka treningowa lub kontrolna w celu sprawdzenia formy zawodnika. Można również użyć tego określenia do nazwania spotkania towarzyskiego dwóch drużyn, mającego charakter szkoleniowy. „

Zatem jest to coś, co z założenia wynik odsuwa na dalszy plan, tylko ma na celu sprawdzenie w jakim miejscu jesteśmy z zawodnikiem – np. jak zareaguje na rytm i stres meczowy, jak realizuje założenia taktyczne, jak wykonuje technicznie w tempie meczowym uderzenie, nad którym pracuje itp. itd.

Po co mi sparing?

Czy nasi zawodnicy są gotowi odłożyć wynik na bok, by skupić się na rozwoju tenisowego rzemiosła? Niestety nie jestem tego taki pewien, bo patrząc na mecze turniejowe, widzę bardzo jednowymiarowy tenis – klepanie zza końcowej, brak podejścia do siatki, brak zmiany rotacji i tempa, mało lub całkowity brak gry slajsem. Oczywiście jest to uogólnienie dotyczące powiedzmy 80 % zawodników. Czy trenerzy pracują nad przełamaniem tego – też nie jestem pewien, bo u nas w kraju, ciągle bardziej ceni się doraźny wynik, niż proces rozwoju zawodnika. A w młodym wieku klepanie i przebijanie ma się lepiej, niż ofensywna, urozmaicona gra.

Halo czy są tu jacyś tenisiści?

Czy przy braku klubów lub jak kto woli, szczątkowym ich istnieniu, mamy zawodników w odpowiedniej ilości i poziomie, by móc się spotkać i sparować? Kto nie wie o czym piszę odsyłam do poprzedniego wpisu o Klubach tenisowych w Polsce. Czy mamy fizycznie tylu zawodników z danego rocznika na miejscu, by mieć z kim grać? Czy są oni rozsypani po całym kraju? Nawet z perspektywy dużego miasta Warszawy, nie jest łatwo, nie jest to tak proste, bo by przejechać z jednego na drugi koniec miasta, to szybciej z Piotrkowa do Łodzi się dojedzie 🙂 A jak wiemy czas dziś jest bardzo cenny. Czyli nie zawsze jest z kim grać. Im wyższy poziom i kategoria wiekowa (od kadetów spadek zawodników jest mocno zauważalny), to grupa się znacznie zawęża. Łukasz Kubot trenuje w Pradze, bo ma tam dużo różnorodnych sparingpartnerów, czego w Polsce nie mógł zrealizować.

Nie gram ze słabszymi, a ten jest za mocny.

Trzecia sprawa – czy jak już jest z kim sparować, to czy możemy? Czy nie jest tak, że z nim nie zagram, bo … tu wstaw dowolnie – oszukał mnie 2 lata temu przy po 15 / on się koleguje z XYZ, a ja go nie lubię / moi i jego rodzice się nie lubią / jak z nim zagram sparing, to będzie wiedział jak gram i się nauczy ze mną grać/ on jest za wysoko w rankingu / nie gram z nikim niżej w rankingu – tak tak, takie teksty można usłyszeć.

Nie zapłacę za sparing i co mi pan zrobi?

Czwarta sprawa – czy trener i sztab=czytaj rodzice są zgodni, po co jest sparing i chcą je organizować. Czy rodzic, czyli pierwszy sponsor rozumie, że jest to element treningu i trenerowi należy się za to również wynagrodzenie? Jednak tematu pieniędzy nie ominiemy. Dyskutuje z rodzicami i widzę różne podejście do tematu. Z jednej strony są osoby, które chętnie oddałyby dziecko pod opiekę trenera nawet na weekend turniejowy – kwestia uzgodnienia warunków między stronami, ale np. trener nie chce, bo ma X godzin na korcie, więc ma wygórowane wymagania finansowe, a poza tym, w sumie to nie chce na weekend wyjeżdżać.

Druga strona medalu – rodzic traktuje obecność na sparingu/turnieju, jako płacenie „za siedzenie” trenera, a on przecież ma grać/stać z koszykiem/odbijać z zawodnikiem/ wystrzelać 10.000 słów na godzinę… Tylko jak trener ma prowadzić zawodnika, nie widząc go w meczach turniejowych, jak nie widzi go na sparingach? To tak, jakby nauczyciel w szkole nie robił sprawdzianów, tylko „wykładał”. Trener może pokazać, że to nie jest puste siedzenie, np. poprzez robienie statystyk, czy notatek, coaching w trakcie – np. kierunek serwisu- gdzie jak kiedy, wykres momentum, czyli czy zawodnik umie wygrywać punktu seriami, czy zazwyczaj wygrywa przegrywa na zmianę= problem z wygraniem gema, czy poprawnie wykonuje uderzenia, czy podejmuje właściwe decyzje taktyczne itp. itd. Potem trzeba to wykorzystać do planowania – gdzie jestem >>> dokąd zmierzam. Na pewno jest to mocny argument w dyskusji z rodzicem.

Bo ja mam turniej.

Piąta sprawa – czy mamy zaplanowany czas, by te sparingi wpleść w proces szkolenia? Czy zawodnik jest ciągle między jednym, a drugim turniejem i odpowiedz sztabu – nie ma kiedy 🙂 Czy rozgrywając 200 meczy singlowych i 100 deblowych jest na to jeszcze miejsce ?

Widzę tutaj kilka wyzwań dla samego środowiska. To już od nas zależy czy będziemy współpracować, czy sobie pomagać, czy rzucać kłody pod nogi. Razem możemy więcej 😉 Spotkajmy się na korcie ! Jeśli podzielasz mój punkt widzenia, zapraszam do wspólnych treningów, czy konsultacji. Swojego zawodnika też konsultuje z innymi trenerami, bo czasem coś umyka, jak nie potrafimy się zdystansować. Wymiana poglądów powinna być czymś naturalnym, tak możemy się rozwijać – to oznaka mądrości, a nie braku kompetencji. Jeden z trenerów ITF Expert powiedział, żę 90% rzeczy nauczył się od innych trenerów, a swojego warsztatu i pomysłów to może 10 %.

Tym miłym akcentem zakończę. Kolejny wpis będzie poświęcony bardziej technicznym aspektom serwisu. Zapraszam do „lajkowania i udostępniania”, żebym wiedział, że czytacie !